Netcompany Poland Sp. z o.o.

Plusy: - jeżeli lubisz pracę z biura to ogromnym plusem są darmowe obiady, napoje, przekąski, owoce, kawa, wyciskane soki we wtorki, słodycze w czwartki - spoko pieniądze na start kariery w IT (tak przynajmniej było 2 lata temu) - lokalizacja biura obok wejścia do metra - mnóstwo inicjatyw po pracy jak wyjścia na wydarzenia kulturalne - regulowane biurko z dwoma monitorami i wygodnym fotelem - niby dress code smart casual, ale nie stosuję się do niego w ogóle i nikt jeszcze nie narzekał - system benefitów Zależne od projektu: - bardzo przyjemni współpracownicy, z którymi można utworzyć przyjaźnie, które przeżyją twoją karierę w tej firmie Minusy: - jeżeli coś ci się nie podoba to nie sposób jest to zmienić. Możesz wyrażać swoje niezadowolenie na retrospekcjach, well-being meetingach, performance appraisalach czy w prywatnych rozmowach. Zostanie to "odnotowane", ale w długim horyzoncie nic się nie zmieni - średnie podwyżki (ledwo pokrywające inflację) - przymus chodzenia do biura minimum 4/5 dni w tygodniu - bardziej od wydajności liczy się to, czy pojawiasz się w biurze i na eventach firmowych - open-space. osobiście ciężko jest mi się skupić nie siedząc w prywatnych słuchawkach dobrze wyciszających wszechobecny hałas - jesteś opłacany kilkukrotnie gorzej od twojego kolegi z Danii, a wymagania dotyczące jakości i szybkości twojej pracy są takie same mimo większych trudności ze zrozumieniem logiki biznesowej - niskie seniority. Na stronie firmy w raportach dla inwestorów można przeczytać, że obraną taktyką finansową jest zatrudnianie osób świeżo po studiach, jednocześnie nie dbając o osoby na stanowiskach seniorskich doprowadzając do masy wypowiedzeń - w rezultacie brakuje osób z dużym doświadczeniem. Chyba ostatnio firma zrozumiała, że jest z tym problem, bo znacznie spowolnili z rekrutacją juniorów. - wysokie ryzyko trafienia do projektu niezgodnego z twoimi oczekiwaniami (startujesz na C# developera, a dostajesz coś innego) - jako osoba spoza Danii możesz poczuć się jak pracownik gorszego sortu. Objawia się to na wiele sposobów: mniejsze budżety na loty/hotel/dietę; imprezy w Polsce w czwartek, żeby Duńczyk nie musiał wracać do domu samolotem w weekend, ale już imprezy dla Polaków organizowane są w Danii w piątki; brak dbania o wskaźnik retencji pracowników - polski manager może bardzo niewiele. Duńczyk mówi jak ma być, a polski manager ma za zadanie wprowadzić to w polskim biurze - to jego główna kompetencja - oceny w systemie "Performance Appraisali" czyli nigdy nie robisz wystarczająco. Jesteśmy tylko ludźmi, więc wiadomym jest, że nie da się być idealnym we wszystkich sferach, co jest skrupulatnie wykorzystywane jako pokazanie pracownikowi, że powinien się bardziej przykładać. Na początku to może działa, ale później orientujesz się, że nie da się spełnić oczekiwań, a taka ocena niewiele zmienia, więc przestajesz się starać. Każda osoba, która spędziła więcej czasu w tej firmie mówiła mi, że PA są bezużyteczne - brak podwyżek/awansów w ciągu roku Zależne od projektu: - "IT people leading IT people" co w praktyce znaczy tyle, że managementem zajmują się osoby się na tym nie znające - szybkie tempo pracy i ciągłe gonienie estymat żeby wyrobić się przed końcem sprintu, duża ilość stresu - mnóstwo "context switchingu". Pracujesz nad swoim kodem, za chwilę odzywa się tester zadający pytania dotyczące czegoś innego, potem TL przydziela ci jakieś pilne zadanie, chwilę później koleżanka/kolega z projektu prosi o pomoc, jeszcze później masz meeting z czymś związany. Ciężko zachować skupienie przy takim skakaniu między tematami. - wszechobecny język duński. Jest on dosłownie wszędzie - od kodu, przez dokumentacje, do maili i Jiry włącznie. Na dłuższą metę jest to bardzo męczące i utrudniające zrozumienie dziedziny problemowej - odpowiedzialność zrzucana jest na konsultanta na najniższym szczeblu. Jesteś odpowiedzialny za design, implementacje funkcjonalności, naprawianie bugów, estymowanie i przydzielanie tasków, kontakt z klientem, pomaganie innym, czasami nawet za wykonywanie kompetencji należących do TL, a w tym samym czasie management wymyśli ci kolejne odpowiedzialności czy wyprodukuje następną dwudziestostopniową check-listę - mnóstwo raportowania. W moim projekcie raportowanie odbywa się przez (codziennie): status meetingi z rana; pisemny status na kanale Teams; logowanie czasu na taski; na czas iteracji zajmującej się buildem mamy dodatkowy plik excel z kalendarzem, w którym zaznaczamy dzień, w którym spodziewamy się dostarczyć funkcjonalność - bardzo ciężko dostać dłuższy urlop jeżeli nie uwzględniliśmy go w kwartalnym planie nawet z miesięcznym wyprzedzeniem "bo mamy wtedy build" Dla kogo moim zdaniem jest ta firma? Dla osób które: - są świeżo po studiach próbujących zdobyć jakiekolwiek doświadczenie (chociaż sądząc po ilości rekrutacji na najniższe stanowiska to już się nie zgadza) z dobrą pensją - potrzebują, aby ktoś im zorganizował czas po za pracą - preferują pracę z biura