W związku z niedawnym exodusem pracowników, a co za tym idzie wysypem ogłoszeń o pracę w GBL, pewnie przychodzisz tu szukać opinii o pracodawcy. Serdecznie odradzam. Argumentów przeciw jest tak dużo, że nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od potwierdzenia poprzednich opinii - tak, to wszystko prawda. W GBL czeka Cię całkowity brak transparentności w kwestii ścieżki kariery (haha) i kolejnych umów. Dyrekcja będzie szafować dziwnymi okresami - a to cztery miesiące, a to pięć miesięcy i za każdym razem będziesz pisać podanie o przedłużenie umowy. Jeżeli przy okazji poprosisz o podwyżkę wynagrodzenia, być może usłyszysz, że "jak nie masz na majtki, to znajdź se bogatego chłopa". Dyrekcja lubi funkcję p.o., w związku z czym można wykonywać obowiązki z dwóch etatów nawet i przez dziesięć miesięcy. Oczywiście bez dodatkowej gratyfikacji. Dyrekcja niczym autokratyczna władza zarządza zbiorami archiwalnymi i muzealnymi (należącymi do domeny publicznej), odmawiając udostępniania wedle uznania. Po jakimś czasie dowiesz się, komu tak, komu nie i przestaniesz się stresować, że dostaniesz reprymendę za udostępnianie czegoś nieodpowiednim użytkownikom biblioteki ("szpiedzy"). Skoro jesteśmy już przy manii prześladowczej - jak doskonale widać, a właściwie nie widać w Internecie, Dyrekcja boi się Facebooka oraz Instagrama i unika ich jak ognia. Miejsce tych, którzy nie rozumieją jak istotna jest obecnie rola mediów społecznościowych w kształtowaniu wizerunku instytucji kultury, jest chyba na emeryturze. W GBL panuje przeświadczenie, że inne instytucje chcą ukraść cenne skarby biblioteki i tak, na przykład, przez lata ukrywano siedem portretów Witkacego, o których nie wolno było pisać ani mówić. Absurd. O tym, że jest deadline jakiejś wystawy dowiesz się na dwa tygodnie przed deadlinem. Decyzje programowe zapadają na dziwnych spotkaniach polityczno-biznesowych, a o planowaniu wydarzeń nikt w GBL nie słyszał. Przygotuj się na jednostronne przejście Dyrekcji z Tobą "na ty". Jeżeli jesteś kobietą przygotuj się także na tytuły takie jak curuś, laluś, pipuś czy co tam jeszcze. Dowiesz się także czy jesteś ładna, brzydka, gruba i czy masz blizny po pryszczach. Nieodpowiednie, obraźliwe żarty ze strony przełożonych stały się powszechnie akceptowaną normą. Kierownicy stanowią bufor bezpieczeństwa dla swoich zespołów. To na nich wylewa się wiadro pomyj, a właściwie fale mobbingu, w związku z czym często podupadają na zdrowiu psychicznym. Możesz też dostać bezpodstawnie oskarżony o napisanie donosu (tak, witamy w poprzednim ustroju - GBL to machina czasu). Panuje zamordyzm i ogólna atmosfera konspiracji, ograniczanie dostępu do informacji, ciągła zmiana wymagań i obarczanie odpowiedzialnością, przy jednoczesnym ograniczaniu możliwości podejmowania decyzji. Tymi i innymi metodami systematycznie niszczy się instytucję o długiej i pięknej historii. Ponieważ nie można przyznać zero gwiazdek, a conajmniej jedną - swoją przeznaczam na możliwość opłacania konferencji (także wyjazdowych) dla tych, którzy chcą brać w nich udział. Wówczas należy się tylko upewnić, że jest się jedynym autorem swojego referatu/artykułu.
Co to za bzdury? Pokaż mi drugą taką instytucję, tej wielkości, zwłaszcza w stolicy, która nie ma mediów społecznościowych i nie chwali się w nich swoją działalnością/ nie popularyzuje zbiorów???
Pracowałem jako muzealnik w Dziale Starej Książki Medycznej GBL przez sześć miesięcy. Praca była dla mnie możliwością poznania wyjątkowych zbiorów. Napisałem artykuł na temat fotografii z kolekcji muzealiów, razem z zespołem pracowaliśmy nad wystawami, wydarzeniami kulturalnymi i innymi projektami, które razem z Dyrektorem rozwijaliśmy o współpracę z innymi instytucjami w Polsce. Dział Starej Książki Medycznej kierowany jest przez Kierowniczkę o dużym doświadczeniu i szczerym nastawieniu do ludzi, mogłem liczyć na wprowadzenie, rady i konstruktywną ocenę mojej pracy. Odszedłem z pracy z przyczyn prywatnych, zostałem zrozumiany przez Dyrektora, wysłuchany i usłyszałem pokrzepiające słowa. Dyrektorowi zależy na prężnym działaniu instytucji. To nie tylko biblioteka, ale miejsce wydarzeń kulturalnych. Cieszę się, że mogłem pracować z wartościowymi osobami, pielęgnującymi pamięć o medyczno-kulturowej spuściźnie. Zachęcam do odwiedzania tego miejsca!
No na pewno słabo motywujące jest to jak się narobisz a praktycznie niczego z tego mieć nie będziesz... Tyle że o jaką dysproporcję tak konkretnie chodzi? Jakie obowiązki i jaka kasa?
W mieście Warszawa można podjąć prację jako Bibliotekarz. Średnie zarobki na tym stanowisku to 3200 PLN. Co sądzicie o pracy w firmie Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki?
Chyba nie odnosisz się przy tym do zarobków? dlaczego? ile wynoszą w takim razie u Bibliotekarza? ten wspomniany brak szacunku także mnie zastanawia. Z czego on może wynikać? Do czego go odnosisz w praktyce?
Hej, opiszecie mi proszę pracę specjalisty ds. administracji? Po przeczytaniu opisu z oferty zastanawiam się czy więcej pracuje się po prostu przy dokumentach i jakiejś ich archiwacji czy jednak często trzeba się kontaktować z urzędami i tak dalej?
Praca w GBL? zdecydowanie odradzam !! Dlaczego? głodowe pensje- niezależnie jakie masz wyksztalcenie, ile kierunków studiów ukończone, jaki staż pracy -minimalna krajowa. Podwyżki owszem są. Każdego roku w styczniu bo muszą płacić minimalną. Zakres obowiązków szeroki i niekoniecznie związany z charakterem pracy, przykłady? Bieganie z ankietami, rozkręcanie i składanie mebli i wiele innych tego typu, nie wspominając o obowiązku pisania artykułów sic! naukowych, pod którymi jako pierwszy podpisuje się pan W.G.,, że to często treści graniczące z plagiatami? Komu to przeszkadza, przecież bibliotekarz w ramach swojej pracy i posiadanych kompetencji może pyknąć artykuł na temat leczenia jakiejś choroby, on się na tym zna :) Co do osoby obecnego dyrektora to rozwalił tę instytucję od środka. Zatrudnia osoby, które często nie potrafią odróżnić książki od czasopisma, pazy pełnotekstowej od bibliograficznej, sporządzić opisu artykułu czy książki, dla których tytuł oryginału artykułu to tytuł czasopisma. Wszystko to powoduje, że prestiż instytucji spada. Inna ciekawa rzecz to odźwierny wpuszczający czytelników do biblioteki, ilu to już zniechęciło, żeby tam zajrzeć? Jeżeli ktoś odnajduje się i lubi żyć w krainie absurdu żywiąc sie powietrzem to GBL jest dla niego. Wszystkim innym radzę omijać to miejsce szeroki łukiem. Jest jednak nadzieja, że coś się może zmienić bo w kwietniu kończy sie kadencja obecnego dyrektora i może zastopi go osoba kompetentna. Czego wszystkim zainteresowanym życzę.
Dlaczego "Oby kadencja kierowniczki DSKM też się kończyła"? Czy jest to poparte współpracą z kierownikiem?
Witam, czemu nie chcą dawać jakoś szybciej umowy o pracę na czas nieokreślony specjalistom bibliotecznym? Teraz jak jest widoczna oferta to widzę, że najpierw jest okres próbny 3 miesiące, a potem umowa na czas określony. Rok czy mniej? Mnie zależy na tej na stałe
Witam, czy praca w GBL jako bibliotekarz należy do trudnych? Czy da się ogarnąć zadania bez przygotowania bibliotecznego?
Byłam na kilkunastu rozmowach o pracę i ta w GBL-u należała do zdecydowanie najmniej przyjemnych. Przypominała trochę egzamin, kandydat staje przed pięcioosobową komisją (cztery starsze panie i dyrektor, też nie młody już człowiek). Na początek padają zadawane nieuprzejmym tonem pytania o to, czym w ogóle jest GBL. Pyta pan dyrektor. Skojarzenie z egzaminem pogłębia lekceważące przerywanie kandydatowi i wtrącanie się. Później dyrektor zadaje równie nieuprzejme pytania dotyczące CV, czepia się słów, pozwala sobie na chamskie komentarze i generalnie jest tak nieprzyjemny, że miałam ochotę wstać i wyjść. Jako kandydat nie miałam szansy zadać żadnych pytań odnośnie stanowiska, na które aplikowałam, bo po zadaniu swoich komisja pokazała drzwi. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak chamskim podejściem do kandydata. Dyrektor tego przybytku zdecydowanie nie wie, jak powinien odnosić się do (przyszłych) pracowników. Jeśli tak przeprowadza rozmowy kwalifikacyjne, nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak wygląda praca z takim człowiekiem. I żadne pieniądze nie byłyby w stanie mnie przekonać, żebym się tego dowiedziała.
Co to jest GBL? Po co w ogóle chce Pani pracować?
-
Poziom rozmowy:
- Rezultat: Nie dostałem pracy
Hej. W tej ofercie na Chłodniczą piszą, że młodszy specjalista ds. administracji może zacząć od stawki 4500 zł (w górę). widzę jednak po niektórych komentarzach, że ciężko tu chyba o podwyżkę? Nie ma czasem innych dodatków niż też stażowy? Albo może są planowane do wprowadzenia?
W związku z niedawnym exodusem pracowników, a co za tym idzie wysypem ogłoszeń o pracę w GBL, pewnie przychodzisz tu szukać opinii o pracodawcy. Serdecznie odradzam. Argumentów przeciw jest tak dużo, że nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od potwierdzenia poprzednich opinii - tak, to wszystko prawda. W GBL czeka Cię całkowity brak transparentności w kwestii ścieżki kariery (haha) i kolejnych umów. Dyrekcja będzie szafować dziwnymi okresami - a to cztery miesiące, a to pięć miesięcy i za każdym razem będziesz pisać podanie o przedłużenie umowy. Jeżeli przy okazji poprosisz o podwyżkę wynagrodzenia, być może usłyszysz, że "jak nie masz na majtki, to znajdź se bogatego chłopa". Dyrekcja lubi funkcję p.o., w związku z czym można wykonywać obowiązki z dwóch etatów nawet i przez dziesięć miesięcy. Oczywiście bez dodatkowej gratyfikacji. Dyrekcja niczym autokratyczna władza zarządza zbiorami archiwalnymi i muzealnymi (należącymi do domeny publicznej), odmawiając udostępniania wedle uznania. Po jakimś czasie dowiesz się, komu tak, komu nie i przestaniesz się stresować, że dostaniesz reprymendę za udostępnianie czegoś nieodpowiednim użytkownikom biblioteki ("szpiedzy"). Skoro jesteśmy już przy manii prześladowczej - jak doskonale widać, a właściwie nie widać w Internecie, Dyrekcja boi się Facebooka oraz Instagrama i unika ich jak ognia. Miejsce tych, którzy nie rozumieją jak istotna jest obecnie rola mediów społecznościowych w kształtowaniu wizerunku instytucji kultury, jest chyba na emeryturze. W GBL panuje przeświadczenie, że inne instytucje chcą ukraść cenne skarby biblioteki i tak, na przykład, przez lata ukrywano siedem portretów Witkacego, o których nie wolno było pisać ani mówić. Absurd. O tym, że jest deadline jakiejś wystawy dowiesz się na dwa tygodnie przed deadlinem. Decyzje programowe zapadają na dziwnych spotkaniach polityczno-biznesowych, a o planowaniu wydarzeń nikt w GBL nie słyszał. Przygotuj się na jednostronne przejście Dyrekcji z Tobą "na ty". Jeżeli jesteś kobietą przygotuj się także na tytuły takie jak curuś, laluś, pipuś czy co tam jeszcze. Dowiesz się także czy jesteś ładna, brzydka, gruba i czy masz blizny po pryszczach. Nieodpowiednie, obraźliwe żarty ze strony przełożonych stały się powszechnie akceptowaną normą. Kierownicy stanowią bufor bezpieczeństwa dla swoich zespołów. To na nich wylewa się wiadro pomyj, a właściwie fale mobbingu, w związku z czym często podupadają na zdrowiu psychicznym. Możesz też dostać bezpodstawnie oskarżony o napisanie donosu (tak, witamy w poprzednim ustroju - GBL to machina czasu). Panuje zamordyzm i ogólna atmosfera konspiracji, ograniczanie dostępu do informacji, ciągła zmiana wymagań i obarczanie odpowiedzialnością, przy jednoczesnym ograniczaniu możliwości podejmowania decyzji. Tymi i innymi metodami systematycznie niszczy się instytucję o długiej i pięknej historii. Ponieważ nie można przyznać zero gwiazdek, a conajmniej jedną - swoją przeznaczam na możliwość opłacania konferencji (także wyjazdowych) dla tych, którzy chcą brać w nich udział. Wówczas należy się tylko upewnić, że jest się jedynym autorem swojego referatu/artykułu.
Odniosę się do kwestii profilu na FB czy innych mediach społecznościowych - swego czasu sama chciałam wyjść z taką inicjatywą, ale po krótkim researchu widziałam, że to wymaga trochę zachodu. Taki profil na portalu społecznościowym musi spełniać określone wymagania, m.in. być cyfrowo dostępny (w świetle ustawy o dostępności cyfrowej). Zdjęcia i grafiki powinny być opisane, ewentualne materiały wideo muszą być opatrzone napisami itd. Nie wiem, czy to nie jest jeden z powodów niechęci do takich inicjatyw. Pewnie, że da się to zrobić i fajnie byłoby w ten sposób "otworzyć" bibliotekę na młodszych użytkowników, ale trzeba mieć też świadomość ograniczonych zasobów kadrowych...
Co to za bzdury? Pokaż mi drugą taką instytucję, tej wielkości, zwłaszcza w stolicy, która nie ma mediów społecznościowych i nie chwali się w nich swoją działalnością/ nie popularyzuje zbiorów???
Witam w ofercie dla specjalisty bibliotecznego, która jest teraz widoczna piszą o wynagrodzeniu na poziomie minimalnej powiększanej o dodatek stażowy. A jak on w praktyce teraz wychodzi? zastanawiam się również czy są teraz dostępne jeszcze jakieś dodatki lub benefity?
Ja tak szczerze nie interesowałem się wcześniej pracą w Bibliotece, teraz w zasadzie mi się pokazała gdy dodano opinię. Z ciekawości wszedłem na stronę i jest napisane, że można zostać bibliotekarzem lub kierownikiem oddziału, są jeszcze jakieś inne prace? konserwator na przykład?
W mieście Warszawa można podjąć prację jako Bibliotekarz. Średnie zarobki na tym stanowisku to 3200 PLN. Co sądzicie o pracy w firmie Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki?
Skoro tak to może napiszesz ile w rzeczywistości wychodzi? Praca chyba spokojna, a jak relacje z ludźmi, też w razie czego w porządku?
Wyślij CV, może zostaniesz zaproszona na salony to się dowiesz a nie tylko pytania zadajesz. A co do spokojnej pracy, nie martw się o brak zajęcia, z pewnością będziesz zarobiona po same łokcie.
Omijaj szerokim łukiem. 0 perspektyw rozwoju, 0 szacunku dla pracownika i jego praw. Dyrektor ma w nosie dobro firmy, liczy sie tylko on i jego przerośnięte ego. Ta firma to 3 małpki: nikt nic nie wie, nikt nic nie widział, nikt nic nie mówił.
Chyba nie odnosisz się przy tym do zarobków? dlaczego? ile wynoszą w takim razie u Bibliotekarza? ten wspomniany brak szacunku także mnie zastanawia. Z czego on może wynikać? Do czego go odnosisz w praktyce?
Wysłanie cv, żeby zostać zaproszonym na salony? To na jakiej podstawie pada wybór na kandydata? Po czym można mieć raczej pewność że zostanie się poproszony o przyjście na rozmowę? Na jakie cechy rekrutujący zawracają uwagę? Były wgl w tym roku jakieś przyjęcia?
A co ta zamiana wniesie? Będzie więcej kasy może spływać? Tez kiedyś oglądałem tamtą ofertę dla Admina IT która na stronie wisi ale w poprzednim wątku ktoś podkreślał, że chyba minimalna za prace przysługuje. To w ogóle ile tych danych jest w praktyce do przerobienia? Nie są jednak tak „drażliwe”?
Faktycznie jest tyle roboty jak pisali w opiniach? Widziałam po prostu ofertę dla sekretarki ciekawa byłam warunków. Zainteresowało mnie podkreślenie w wymogach przestrzegania tajemnicy służbowej. Czy cos dodatkowego się podpisuje? I jakie teraz są najczęstsze obowiązki do wykonania? Ktoś może je opisać czy nie bardzo?
Gorący stołek? Nie żeby cos ale czy przypadkiem od roku nie jest „zimny”? były jeszcze do dziś jakieś nabory po drodze? i czy o pracy w IT byście cos napisali? Na głównej stronie widnieje oferta do tego działu. Nie widzę przy tym podanych widełek, wiec to pierwsza sprawa, możecie je przybliżyć? Od czego generalnie zależą i czy na rozmowie już tej pierwszej da rade je negocjować?
JP co chcesz negocjować jak tam jest najniższa krajowa i szukają już prawie rok na to stanowisko .
Może właśnie lepsze warunki co by już szukać nie musieli? Czyli to dalej dostępne skoro widzę treść oferty na stronie? opowiecie mi o tej pracy? jak taki standardowy dzień wygląd? Czy to spokojna robota?
Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki wystawiła w ostatnim czasie ogłoszenia na Praca.gov.pl. Na chwilę obecną szukają do pracy jako Bibliotekarz.
Pracowałem jako muzealnik w Dziale Starej Książki Medycznej GBL przez sześć miesięcy. Praca była dla mnie możliwością poznania wyjątkowych zbiorów. Napisałem artykuł na temat fotografii z kolekcji muzealiów, razem z zespołem pracowaliśmy nad wystawami, wydarzeniami kulturalnymi i innymi projektami, które razem z Dyrektorem rozwijaliśmy o współpracę z innymi instytucjami w Polsce. Dział Starej Książki Medycznej kierowany jest przez Kierowniczkę o dużym doświadczeniu i szczerym nastawieniu do ludzi, mogłem liczyć na wprowadzenie, rady i konstruktywną ocenę mojej pracy. Odszedłem z pracy z przyczyn prywatnych, zostałem zrozumiany przez Dyrektora, wysłuchany i usłyszałem pokrzepiające słowa. Dyrektorowi zależy na prężnym działaniu instytucji. To nie tylko biblioteka, ale miejsce wydarzeń kulturalnych. Cieszę się, że mogłem pracować z wartościowymi osobami, pielęgnującymi pamięć o medyczno-kulturowej spuściźnie. Zachęcam do odwiedzania tego miejsca!
No jeśli tak kształtowałaby się tu sytuacja to super ale o co takim razie chodzi z tymi dość dziwnymi i negatywnymi komentarzami, które wcześniej się pojawiały?
Ludzie odchodzą bo zarobki nie są współmierne do ilości obowiązków którymi są obarczani. Tu nie ma reguły jaka praca taka płaca. Starasz się i dostajesz NIC, najwyżej jeszcze więcej obowiązków.
No na pewno słabo motywujące jest to jak się narobisz a praktycznie niczego z tego mieć nie będziesz... Tyle że o jaką dysproporcję tak konkretnie chodzi? Jakie obowiązki i jaka kasa?
Do oddania tego komentarza i opinii czekałem do dzisiejszego dnia ponieważ dziś jest dzień archiwisty. Dlatego na samym wstępie życzę wszystkiego najlepszego placówce jak i osobom które pracują i pielęgnują pamięć, historię a także dorzucają od siebie cegiełkę dobrej mocy i przekazują to innym pokoleniom. Pracowałem przez prawie pół roku w Dziale Starej Książki Medycznej GBL na stanowisku której nazwy nawet nie jestem teraz w stanie sobie przypomnieć ale w rzeczywistości pracowałem na stanowisku archiwisty, specj. ds. digitalizacji i sporadycznie wykonywałem zdjęcia na wydarzeniach kulturalnych organizowanych przez GBL m.in. wernisaże artystyczne, noc muzeów itd. Na miejscu zastałem bardzo duże archiwum z zasobami archiwalnymi w postaci teczek lekarzy z Izb Lekarskich, fiszek bibliograficznych KOL, a także spuściznami lekarzy w postaci listów, prac dyplomowych, prywatnych zapisków i mnóstwo innych rzeczy, których nie jestem w stanie ich wszystkich opisać. Fantastycznie się pracowało z Kierowniczką DSKM która jest bardzo dobrze przygotowana do pracy w zarządzaniu zespołem. Można było porozmawiać praktycznie o wszystkim. Wymienialiśmy się przepisami kulinarnymi ;) Można było polegać na Kierowniczce praktycznie w każdej sytuacji. Widać, że oddaje pracy w DSKM swoje serducho. Widziałem wzruszenie Kierowniczki gdy uruchomiłem zdjęcie Konopki w programie Deep Nostalgia. Lepszego Kierownika nie będę miał. Jako archiwista trafiałem czasami na trudności w wyszukaniu jakiegoś materiału archiwalnego, ponieważ często czegoś nie było w ewidencji archiwalnej na komputerze i tutaj zawsze mogłem polegać na Kasi która przychodzi do DKSM kilka razy w tygodniu. Jej zaangażowanie i praca jest wprost nieoceniona. Gdy pracowałem, słyszałem, że Dyrektor uchronił instytucję od bankructwa i zamknięcia placówki. Chwała mu za to. Bardzo by było szkoda stracić taką placówkę na mapie Warszawy, ogólnie instytucja jest bardzo niedoceniana. A osoby które tutaj wypowiadają negatywne opinie to albo zostały po prostu zwolnione lub oczekiwały od placówki więcej niż dawały od siebie. Najfajniejszą rzecz usłyszałem kilkukrotnie od Profesorów i Doktorów… fajnie, że Pan zajmuję się archiwum i wyszukiwaniem jednostek archiwalnych bo w końcu rzeczy które zlecałem wcześniej zostały odnalezione. Rada dla osób które zajmują się archiwum w DSKM, nie szukajcie zleconych jednostek tylko w komputerze. Choćby było to 100 nazwisk, idźcie do archiwum na górę i przeszukajcie ręcznie. Dlaczego odszedłem z pracy skoro tak dobrze mówię i piszę o byłym pracodawcy? Zrezygnowałem z pracy z powodów prywatnych. Namawiany byłem kilkukrotnie, ale decyzja była już podjęta. Dostałem bardzo ciepłe słowa od zespołu i Kierowniczki. Dostałem nawet Jacka Danielsa 0,7L! Przede wszystkim nie żałuję, że mogłem być choć przez chwilę częścią tak wspaniałej społeczności która kultywuje wartości, tradycję, naukę i historię.
(usunięte przez administratora)
Tylko niechęć do korzystania z L4 może prowadzić do zwolnienia czy są możliwe jeszcze jakieś inne dość nietypowe powody? Bo widzę, że temat ten na forum już został poruszony ale bez konkretnej odpowiedzi.
Zgłaszajcie się, jeśli chcecie zostać wyrzuceni bez powodu.
Bez powodu? Spotkało Cię takie coś?! A może był jakiś powód o którym nie powiedzieli, na przykład przestało ich być stać na pracownika?
W sensie robili cięcia etatów? Dużo ludzi pozwalniali?
Na grubasy musi starczyć kasy. Reszta pewno żyje (usunięte przez administratora) i nie ma opcji by liczyć na więcej. A jak już kogoś zatrudnią to trzeba ich traktować jak królów / królowe życia.
Czyli w skrócie jak ładnie się będziesz podlizywać to możesz liczyć na pewne względy? To sugestia lub krytyka?
"dyrektor" tej instytucji to ani bibliotekarz, ani lekarz, ani " ludzki pan" otoczony swita przydupasow i wianuszkiem (w porywach do czterech) zastepcow traktuje biblioteke jak prywatny folwark. Do pracownikow nie ma szacunku, zwraca sie per ty, a nierzadko okrasi swoj przekaz przeklenstwem, nie zapomnijmy tez o seksistowskich uwagach a propos biustow, nog czy innych walorow kobiet (glownie) tam pracujacych. Pracownikow wykorzystuje do zalatwiania swoich swoich prywatnych spraw, a jak nie "to won". Nie polecam, w szczegolnosci tego pana. Tak, biblioteka jest przyjazna dla osob niepelnosprawnych. Szczegolnie dla inwalidow umyslowych.
Rozmowa kwalifikacyjna naprawdę stresowała. Przy okrągłym stole czekało na mnie czworo rekruterów, każdy z moim CV wydrukowanym przed nim. Pytania były dość złożone, nie dało się na wszystko odpowiedzieć, ponieważ trochę przerywano mi wypowiedź. Jedna z rekruterek dużo pytała, a dyrektor przerywał moje odpowiedzi. Bawiło mnie pytanie o to, jaką osobą jestem i co mnie interesuje. Jak zaczęłam opowiadać o sobie, dyrektor mnie przystopował i zaczął wypytywać o autorów literackich i tytuły książek. Nie dał skończyć, ani powiedzieć coś więcej. W sumie zgodzę się ze stwierdzeniem, że było to jak egzamin, bo ja nie miałam prawa o nic pytać. Nie interesowały ich moje pytania o pracę, o zarobki. Mimo, że rekruterzy byli mili, to cała rozmowa wyglądała tak, jakby szukali sobie jakiejś ofiary do pomiatania za najniższą krajową. Wyszłam po 10 minutach bez żadnej wiedzy, ile się zarabia, jakie obowiązki by mnie czekały w pracy, jakie są benefity, nic. Wypytali mnie o historię placówki, zainteresowania, nie dali dojść do głosu i do widzenia.
Nie polecam. Wyzysk, najniższa krajowa dla ludzi po szerokich studiach. (usunięte przez administratora) „Właściciel” W.G szowinista folwarczyk. Uciekajcie
Instytucja ze wspaniałą historią, jeśli ktoś lubi taki rodzaj pracy będzie zadowolony. Istnieje możliwość rozwoju, ale trzeba wykazać inicjatywę. Działania wychodzące ponad normę były premiowane. Dyrekcja ds. bibliotecznych bardzo profesjonalna i zawsze pomocna, pozostałe dzu
Pozostałe działy również dobrze wspominam. Rozmowa rekrutacyjna bardzo specyficzna, podobnie jak sama osoba Pana Dyrektora, bezpośredni a bywało, że nietaktowny człowiek. Niemniej dla samej instytucji robi dużo. Sposób kierowania i traktowania pracowników nie dla wszystkich będzie akceptowalny.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki?
Zobacz opinie na temat firmy Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 11.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 9, z czego 3 to opinie pozytywne, 2 to opinie negatywne, a 4 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!
-
Jak wygląda rekrutacja do firmy Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki?
Kandydaci do pracy w Główna Biblioteka Lekarska Im.Stanisława Konopki napisali 1 opinii na temat procesu rekrutacyjnego. Zobacz szczegóły tutaj.