Atmosfera w miejscu pracy odgrywa ważną rolę. Jak wygląda ten aspekt w Zakład Usług Geodezyjnych i Kartograficznych PRYZMAT?
Czy w Zakład Usług Geodezyjnych i Kartograficznych PRYZMAT jest skuteczna reakcja na zgłaszane przez pracowników problemy?
Niestety nie ma żadnej reakcji oprócz wielokrotnych prób zwlekania z odpowiedzią bądź zrzucania przyczyn problemów na poczet mało istotnych dla pracownika faktów, relacji na linii dyrektor-zarząd itp...
Rozumiem, to sporo mówi o stosunkach w firmie. Mnie bardzo interesują staże dla absolwentów geodezji. Podpowiesz, na jakie stażowe można liczyć i czy to takie same stawki, jakie mają stali pracownicy, zatrudnieni na UoP? Będę wdzięczna za odpowiedź.
Ogólnie wypłata zależy od ilości wykonanej przez Ciebie pracy, tak więc nie jest ona stała. Każdy pracownik sporządza miesięczny raport z wykonanych przez siebie czynności, które następnie podlegają wycenie i z tego wynika wysokość wypłaty na dany miesiąc. Raczej nie ma czegoś takiego jak "staż", a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - może coś się zmieniło od czasu mojej kariery. Najprawdopodobniej zaproponują umowę o dzieło, która może się zmienić w umowę o pracę, a to jedynie uprawnia do płatnego urlopu.
Taaa Dyrektor - Musicie sobie jakoś radzić. Kierownik - Zapytaj dyrektora Prezes - Jak JA byłem w wojsku .........
Jak nie można zagadać o problemach w pracy, to kto je rozwiązuje? Nie zgłasza się do kierownictwa jak się coś dzieje? Macie tam bałagan organizacyjny czy co?
Uwaga! Spółka od kilku miesięcy nie płaci czynszu za zajmowany lokal. Prawdopodobnie spółka jest niesolidnym płatnikiem
Czy firma Zakład Usług Geodezyjnych i Kartograficznych PRYZMAT kieruje się zasadą równości w płacach kobiet i mężczyzn? Chodzi o równorzędne stanowiska.
Są równi i równiejsi, nieważne czy jesteś kobietą czy mężczyzną a bardziej o to na ile blisko jesteś z "górą". Wszystko zależy od tego jakie zadanie dostaniesz do wykonania, jak jest ono płatne i oczywiście kto je wycenił, a kwestie rozdzielania zadań dopowiedz sobie sam w związku z pierwszym zdaniem ;)
Można było dostawać niskie wynagrodzenie jak się trafiało na zła robotę i było się zwykłym pracownikiem.
Czy w Zakład Usług Geodezyjnych i Kartograficznych PRYZMAT są szkolenia zewnętrzne?
W jaki sposób rozwiązany jest problem nadgodzin w firmie Zakład Usług Geodezyjnych i Kartograficznych PRYZMAT? Są one dodatkowo płatne czy może jest możliwość odbioru godzin?
Nie ma problemu nadgodzin - tu jest system ZADANIOWY. Jak nie zrobisz to siedzisz dopóki nie zrobisz, a jak zrobisz wcześniej to robisz następne.
Czyli nie można sobie dorobić pracując w nadgodzinach. A jak wygląda kwestia wypłaty? Jesteś zadowolony, czy mogłoby być lepiej?
Szarpanina - roboty są wyceniane indywidualnie. Robisz robotę od początku do końca i dniówka ci wyjdzie 100 - 150max na rękę, a będzie akcja jakaś chora i wszyscy do poprawiania pierdół - to za taki zryw to nawet 300 za dzień wpadnie.
Tragicznie ta dniówka wygląda szczerze mówiąc ;/ A na jakich umowach robicie?
Dostajesz umowę o pracę na najniższą krajową, a jeśli uda Ci się przekroczyć 2800 brutto to reszta należy się na umowie o dzieło. Urlop lub ekwiwalent za urlop jest liczony na kalkulatorze przez "górę " przy rozliczaniu w obecnosci zainteresownego, a spróbuj się upomnieć...
Podpowiedzcie czy firma rekrutuje?
Rekrutują cały rok bo taki przemiał, ogłoszenia sa co miesiąc, więc można śmiało wysyłać CV, dyrektor ma ich całą szafę.
Usp ten wpis to chyba jakiś portier, który przychodził spać?
Odradzam współpracę z firma Pryzmat Usługi Geodezyjne.
Ludzie tak wygląda rzeczywistość w f. Pryzmat Usługi Geodezyjne w Częstochowie!!!!! Dotyczy członka mojej rodziny, praca za 700zł w Częstochowie, co drugi dzień na 12h (od 20.00 - 8.00 cała noc), sobota bądź niedziela na 24h na zmianę ze zmiennikiem, czyli w miesiącu wychodzi około 240 godzin. I to by było nic jako praca dodatkowa, ktoś chce niech pracuje. Ale dochodzi jeszcze inna kwestia, traktowanie pracownika jak człowieka. Dzisiaj kiedy temperatura na zewnątrz jest -20 stopni, Szef przykręca grzejnik, bo trzeba oszczędzać i taki pracownik w nocy w pomieszczeniu gorszym niż garaż nie potrzebuje ciepła. Dodatkowo Szefowa zabiera maszynkę do podgrzania jedzenia, bo czerpie za dużo prądu!!!! (chodzi o przygrzanie ciepłego posiłku) z informacją, że jak się nie podoba to jest 40 osób chętnych na takie miejsce. Woda ciepła w kranie zakręcona. Pozostaje tylko czajnik elektryczny, żeby można zaparzyć herbatę. Szef nie jest w ogóle zainteresowany pracownikiem, wiedząc jaka jest sytuacja nawet nie próbuje wysłuchać pracownika. I moje pytanie czy tacy ludzie, śpiący sobie w ciepłych łóżkach, mają chociaż za grosz sumienia!!! Co najlepsze to uważają się za wspaniałych pracodawców, a rzeczywistość wygląda tak a nie inaczej!!To się dzieje tutaj u nas, nie tam gdzieś w innym kraju. Jak to można zmienić? Czy są jakieś instytucje, organy, które mogą zająć się takimi sytuacjami, takimi nieuczciwymi pracodawcami?? Bo to przechodzi ludzkie pojęcie. To więźniowie mają lepsze warunki życia niż praca w takiej firmie. Gdzie tutaj jest sprawiedliwość, gdzie są odpowiednie służby by temu zaradzić. Sytuacja opisana nie jest przerysowana, to się dzieje dzisiaj.....
W tej chwili przedstawiciel handlowy – Doradca Techniczny zatrudnia ludzi do pracy i to jest dobre, miło bardzo, że ktoś się tym naprawde przejmuje, to dobrze o ludziach świadczy, moim zdaniem wartościowo
Pryzmat to przede wszystkim polska fima w Polsce wiec mozna negocjowac bo u anglika który produkuje w Chinach juz nie ponegocjujesz. Tam jak ci coś nie leży to mówią wypad bracie i po etacie. Wiem bo tam robiłem. Zrobili mnie na 500 Euosòw wstecz ale nic im nie zrobisz to moloch.
eee tam... jaka jest różnica czy ZUS czy KRUS, aby płacili.
Wszystko robią byłem tam to wiem, teraz to nawet opakowania jakieś. Lubiłem w sumie to, bo jazda najlepsza jest skuterem do klientów, ale to rzadkość, jechać nim, bo to w sumie kierownika Suzuki.
Hej, widze że panowie i panie mówią tutaj o dwóch różnych firmach, jeden Pryzmat zajmuje się tonerami a drugi geodezją.
Każdy chińczyk wie, że toner nie zawsze jest taki sam. Nie bierz się za biznes jak się nie znasz na branży, a potem nie ma zatrudnienia w tej samej firmie. Jeśli już są chętni to radzę przemyśleć sprawę, bo inaczej nie sposób określić ryzyka. Ostatnio zatrudniłem chińczyka, ale co tam, biedak to był, bo dostał coś koło 800 zł na rękę za dwa tygodnie roboty. Nie nadawał się do brudnej roboty, że dosłownie każda robota wykonywana przeze niego była spóźniona i niedostatecznie wykonana. Chciał być zwykłym pracownikiem, a nie na urlopie. Chory jakiś. A przecież, system zarabiania na tonerach wygląda następująco: masz tonerów tonę, to masz 1000 zł, zabierasz je rok, a potem dla siebie 300 zł. Dyrektorem nigdy nie będziesz, jak zabierzesz 700 sztuk, kosztuje to czasu, ale wykonanie już samej roboty bez spóźnienia daje 5000 tysięcy zł, reszta idzie w toner i na złom i na wkład po zużyciu. Dostajesz do wykonania od klienta pracę, na którą przeznaczone są dwie małe drukarki, to czas wykonania 2 godzinki z hakiem. . Po miesiącu skończysz i masz 10% zysku, więc na rozliczeniu masz całą bazę, po 100 klietów. Acha, radzę zmienić wcześniej głowicę, bo metody po źle złożonym tonerze nie są skuteczne, klienci nie wytrzymają tego i inspekcję masz. Pozdro dla tonerzystów.
Ja mogę podzielić się z wami swoją opinią i nie ma w tym żadnego kłamstwa. Niestety , ludzie którzy piszą tutaj źle o pryzmacie - chyba w nim nie pracowali, albo niewiele potrafili zrobić. Zacznijmy od tego, że możliwości awansu są duże. Struktura pryzmatu to umożliwia. Co tu dużo pisać firma od lat działa choć mocno wymagająca ale robią tam ludzie od kilkunastu lat, więc te opisy bzdury. mona
zazwyczaj tak właśnie piszą ludzie, którzy uczyli się tam sprzedawać tonery i wpadli na pomysł, aby otworzyć własny biznes w tej samej branży, wykorzystując do tego bazy klientów wyniesione z pryzmatu
Pracowałam Pryzmacie kilka lat i utrzymuję kontakt z obecnymi pracownikami. Każdemu kandydatowi odradzam zatrudnienie się w tej firmie, przynajmniej w najbliższym czasie. Jeśli już są chętni to radzę żądać umowy o pracę, bo inaczej nie sposób określić ile tak na prawde sie zarobi. Ostatnio zatrudnili chłopaka z Ukrainy i biedak dostał coś koło 300 zł na rękę za miesiąc roboty. Jako że dosłownie każda robota wykonywana przez firmę jest spóźniona i niedostatecznie wyceniona, pracownikom nie przysługują urlopy i wymagane jest od nich wyrabianie darmowych nadgodzin. Dla wyjaśnienia, system wynagrodzeń wygląda następująco: Prezes wygrywa przetarg za milion złotych, zabiera dla siebie 700 tysięcy, dyrektor zabiera 70 tysięcy, koszty wykonania roboty wynoszą 30 tysięcy, kary za spóźnienia 50 tysięcy, reszta idzie na wypłaty dla pracowników. Dostajesz do wykonania pracę, na którą przeznaczone są 2 tysiące, przewidywany czas wykonania 2 miesiące, termin oddania za miesiąc. Po miesiącu skończone masz 50% pracy, więc na rozliczeniu wpisujesz tysiąc złotych, niezależnie od tego ile godzin dziennie pracowałeś. Jeśli masz umowę o pracę, dostajesz minimalną krajową a prezes jest niezadowolony że wykazałeś tylko tysiąc złotych, jeśli masz umowę o dzieło dostajesz brutto wspomniane 1000zł, niezależnie od tego co masz na umowie. Sami pracownicy są bardzo w porządku, natomiast zarząd składa się z najgorszych szumowin jakich w życiu spotkałam. Prezes i Prezesowa oszczędzają na wszystkim (szczególnie na pracownikach) i wściekają się że ludzie chcą brać jakiekolwiek urlopy i nie chcą wyrabiac darmowych nadgodzin. Dyrektor jest tak niekompetentny że mimo tego że właściwie nic nie robi to skutecznie przeszkadza w pracy pracownikom. Sprzęt jest tragiczny, komputery stare, niektórzy nadal pracują na kineskopowych monitorach. Najlepszym terenowym samochodem w firmie jest Daewoo Matiz. Wypłaty przychodzą na czas, chociaż słyszałam że ostatnio i to się powoli zmienia. Pozdrawiam koleżanki i kolegów z "Pryzmatu", nie dajcie się :) A prezesowi radzę zmienić metody bo źle się to skończy jeśli pracownicy nie wytrzymają a odpowiednie inspekcje zainteresują firmą.
Po przepracowaniu pewnego okresu w tej firmie chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami. A więc plusy: - ciekawe projekty realizowane przez firmę - pracownicy - atmosfera wśród pracowników raczej w porządku, poznałem tam dwójkę naprawdę dobrych fachowców, którzy są w stanie poradzić sobie z każdym problemem (chłopak i dziewczyna, nie będę wymieniał imion, siedzieli w pokoju na parterze po lewej stronie, nie wiem czy tak pozostało); relacje pracownicy - kierownik projektu to już bywało różnie, w zależności od kierownika Minusy: - kompletny brak jakiegokolwiek zarządzania przez osobą mianującą się dyrektorem ds produkcji, wszelkie działania podejmowane przez tego osobnika są zgodne z łacińską regułą ad hoc, wnosi więcej chaosu niż przemyślanych, konkretnych rozwiązań, a do tego nie jest osobą decyzyjną w żadnym zakresie (no chyba, że jakiś remont, malowanie, pojazdy), pracowałem w wielu firmach, ale z takim brakiem kompetencji na takim stanowisku spotkałem się po raz pierwszy - obiecanki - cacanki, czyli każdy usłyszy na początku, że za jakieś 6 góra 12 miesięcy zostanie Rockefellerem, a tak naprawdę wyrobi tysiące nadgodzin, za które nikt mu nie zapłaci, a do tego niejednokrotnie dostanie klasyczną "zjebkę", że opóźnienia projektu to jego wina, a nie tego, że pracuje się na starym sprzęcie, łączu internetowym rodem z Korei Północnej czy podróżuje pojazdem zagrażającym życiu i zdrowiu; o swoje ciężko i uczciwie zarobione pieniądze i tak trzeba się prosić - ogrom czasu marnowany na narady i rozmowy motywacyjo - dyscyplinujące z prezesem, dyrektorem oraz pozostałą załogą; gdyby ten stracony bezpowrotnie czas poświęcić na pracę, może nie byłoby tego "pożaru w burdelu" jak to trafnie ujął jeden z moich przedmówców - umowy, większość śmieciówki, z obiecanką że za X miesięcy będzie umowa o pracę; a X wiadomo, bywa zmienny - system rozliczeń - niezrozumiały nawet dla Pitagorasa i Kasparowa razem wziętych, naginany do granic możliwości w oparciu o jakiś regulamin wewnętrzny firmy, naginany do granic ... Ogółem Pracowałem tu niedługo. Czegoś na pewno się nauczyłem - z najgorszego szamba zawsze jest jakieś wyjście. Pozdrawiam "zwykłych" pracowników tej firmy, czyli "klikaczy".