Okazuje się, żę z tymi drukarkami lateksowymi to nie tak różowo jest, siadają głowice po przelaniu ok. pół litra tuszu i kupujesz nowe (w solwencie podobnie cenowo wyjdzie). Jakość gorsza od solwentu i nie mówiąc o tzw. zdzieraniu powierzchni chodzeniem. Takie wydruki są tylko do salonów najlepiej za szybą, gdzie nikt nie dmucha i nie chucha, a nie daj Boże depce. Jak dodamy siadanie dysków i związane z tym przestoje czasami długimi tygodniami, możesz sobie spokojnie wyciąć miesiąc z życiorysu.
Firma tnie pracownika jak może i gdzie się da. Niby dostajesz prowizję od znalezionego i zaopiekowanego klienta (zgodnie z umową) a tutaj rozczarowanie. Nie ma kasy, więc lepiej zwolnić i powiedzieć, że orzecież nie jest się sprzedawcą. A co ja w takim razie robiłem, gadałem o babkach z klientami? Nigdy nie ufaj tej firmie (alias Esigma).