Opinie o Delima (Stokrotka Sp. z o.o.) w Lublin

Od kilku lat jest ogromny problem z zatrudnieniem pracowników. Nie dość, że na sklepy przypada smiesznie mała liczba etatów, to jeszcze jest problem z zapełnieniem ich. Nikomu nie chce się starać za takie pieniądze i w takich warunkach. Zastępca kierownika zarabia tyle co szeregowy kasjer w lidlu i ma uboższy pakiet socjalny. Dodatek 100/200 zł na święta do wydania w stokrotce brzmi jak ponury zart. Na kasę i mięso zatrudniamy najgorszy sort pracowników, którym nie udało się znaleźć pracy w konkurencyjnych markach. Wymaga się od nich profesjonalizmu i zaangażowania, a to ludzie z zajęciami komorniczymi, zdemotywowani i którym wszystko jedno. Dla porównania, szeregowy kasjerzy w konkurencyjnych sklepach maja o wiele lepsze zarobki i pakiet socjalny. Wysokość zarobków widać chociażby po tym, ze w tych sklepach pracuje więcej mężczyzn, którzy sa w stanie utrzymać rodziny… pracownicy są zmotywowani i dobrze traktowani. U Nas wiecznie brak ludzi. Na każdym sklepie są trzy osoby w biurze. Co jeśli jedna zachoruje albo ma 2tyg urlopu? Pozostałe dwie pracują dwa tygodnie po 6 dni. A jak wypadnie niedziele to 13dni. Jak nie przejdzie w grafiku, to każą tak kombinować, żeby przeszło. Osoba prowadząca zmianę biega jak wariat między kasą - mięsem, bo na zmianie sa trzy osoby. Czasami dwie: kasjerka i kierownik. Sprawy biurowe ogarnia się dopiero po godzinach pracy, bo wcześniej nie ma na to szans. Kierownicy przychodzą w dniu wolnym albo na urlopach do pracy, grafiki robią po godzinach i nikt tego nie kontroluje. Nasi przełożeni są tego świadomi i to popierają. Osoba która prowadzi zmianę nie ma możliwości skorzystania z Kodeksowych 15 minut nieprzerwanej przerwy i zjedzenia w normalnych warunkach. Jemy przy komputerach, w kącie magazynu, bo nie ma możliwości zejść do pokoju socjalnego. Najgorsze, co się tu dzieje to hejt związany ze zwolnieniami lekarskimi i urlopami na żądanie, opieką na dziecko. Każdy, kto z przyczyn wyższych zachoruje albo się przeziebi - jeśli nie weźmie urlopu, tylko l4, to od razu zostaje nieoficjalnie karany. Nie przedłuża mu się umowy, zarzuca złośliwość. Dzieje się tak, bo jest nas za mało. L4 jednej osoby oznacza przeciążenie reszty zespołu, bo nigdy nie ma żadnego „zapasu”. Budżet godzin starcza na styk i funkcjonuje tylko wtedy, kiedy nikomu nic się nie wydarzy, a przecież mamy swoje rodziny i sytuacje losowe z tym związane. Jako wsparcie mamy pracownikow APT, którzy nie są zobowiązani do niczego. Nie przychodzą do pracy albo nagle informują o braku obiecanej dyspozycyjności. W takich warunkach, każdy z nas psychicznie wysiada, bo nie da się udźwignąć tego stresu. Pracownicy są zmęczeni zmianami grafików. Pracownicy biura nie mogą sobie nic zaplanować w życiu prywatnym, bo zawsze trzeba być gotowym do przyjścia do pracy, non stop trzeba być pod telefonem, jak się wyjdzie z pracy. Zdaża się, że pracujemy bez wolnych weekendów, a dla większości z Nas to jedyne dni na spędzenie czasu z naszymi dziećmi. Każdy z Nas zabiera prace do domu. Namawia się nas do robienia szkoleń online w domu, bo w pracy nie ma na to czasu. Oficjalnie nie można, ale jak się okazuje -Nasi przełożeni są świadomi tego, że w pracy nie ma na to czasu, dlatego informują o „możliwości” zrobienia szkoleń w domu. Wszyscy wiedzą o problemie, a nikt nie reaguje, stąd Nasza wiadomość. Większość z nas przyszła tu do pracy z motywacja, która właśnie leży na dnie. Prosimy o poważne potraktowanie problemu, zapewnienie wsparcia kierownikom, prowadzenie skutecznej rekrutacji i poprawę warunków pracy, póki Nasi najlepsi pracownicy nie porezygnowali. Czekamy na Państwa odzew na naszych pracowniczych mailach.