Udostępnienie infrastruktury w czasie wojny, wsparcie armii podczas mobilizacji oraz składanie raportu Ministrowi Obrony Narodowej w sprawie sytuacji finansowej biznesu – to założenia projektu ustawy o organizowaniu zadań na rzecz obronności państwa przez przedsiębiorców. Firmy są oburzone, bo według nich, to łamanie gwarantowanych przez konstytucję wartości, gwarantujących swobodę działalności gospodarczej.

Kontrowersyjna ustawa zwiększy kompetencje szefa MON?

Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, Ministerstwo Obrony przedstawiło kolejną, trzecią już wersję ustawy o organizowaniu zadań na rzecz obronności państwa przez przedsiębiorców. Już sam pomysł nowej regulacji prawnej wzbudził sporo kontrowersji. Krytyce poddawano każdy z dotychczasowych projektów, między innymi ze względu na fakt, iż proponowane rozwiązania poszerzają uprawnienia Ministra Obrony Narodowej oraz innych szefów resortów w zakresie kontroli firm, które działają w branżach o szczególnym znaczeniu gospodarczo-obronnym, a także możliwości narzucenia przedsiębiorcom obowiązków informacyjnych. Nowy akt prawny ma uporządkować kwestię zawierania oraz wykreślania firm w wykazie przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu gospodarczo-obronnym. Przewiduje również nałożenie na te podmioty wielu nowych obowiązków, a co więcej dopuszcza wprowadzenie dotkliwych sankcji w przypadku unikania realizacji zobowiązań zawartych w ustawie, nawet jeśli takie działanie jest obiektywnie uzasadnione, chociażby sytuacją finansową firmy. 

Kto może trafić na listę MON?

Choć w trzeciej wersji ustawy uwzględniono część uwag przedstawionych podczas konsultacji, to w dalszym ciągu zmiany proponowane przez resort budzą sporo kontrowersji, co niesie za sobą sporo głosów krytyki. Przedsiębiorstwa, wchodzące w skład wspomnianych już branż o szczególnym znaczeniu dla obronności państwa zostałyby wpisane do rejestru, co nakładałoby na nie sporą ilość obowiązków nie tylko w czasie wojny, ale również pokoju. O jakich gałęziach zatem mowa? Za istotne ze strategicznego punktu widzenia, uznano 15 branż, w tym m.in.: producentów broni, samochodów, map, telekomy, nadawców telewizyjnych i radiowych czy firmy farmaceutyczne. DGP przywołuje słowa Krzysztofa Kajda, dyrektora departamentu prawnego w Konfederacji Lewiatan, który zwraca uwagę, że wykaz takich firm już dziś liczy niemal 200 pozycji. Dodaje również, że ustawa w ogóle nie daje przedsiębiorstwom możliwości odwołania się od decyzji umieszczenia ich na liście.

Firmy pomogą armii nie tylko w czasie wojny

Firmy wpisane do rejestru musiałyby pomagać wojsku podczas ogłoszonej przez prezydenta mobilizacji. W trakcie wojny natomiast byłyby zobligowane do udostępnienia armii swojego sprzętu (np. firmy motoryzacyjne) oraz infrastruktury (telekomy). Swoje obowiązki miałyby również w czasie pokoju, o czym mówi art. 13 ustawy. To właśnie on spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem przedsiębiorców, którzy domagają się jego usunięcia z projektu. Zgodnie z nim, firmy co pół roku musiałyby składać Ministrowi Obrony Narodowej raport o kondycji finansowej działalności oraz potencjale obronnym. Co więcej, podmioty te musiałyby ubiegać się o zgodę na podjęcie wielu komercyjnych działań, zarówno tych niewielkich, za które można uznać np. darowizny, jak i istotnych z punktu widzenia firmy, związanych chociażby z przeniesieniem jej siedziby poza granicę kraju. Według Konfederacji Lewiatan, skupiającej ponad 4100 firm, a także Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji oraz Krajowej Izby Gospodarki Elektronicznej i Telekomunikacji, zapis ten godzi w konstytucyjnie zapewniane wartości, dotyczące swobody działalności gospodarczej oraz prawa własności. Instytucje te we wspólnym apelu, zwracają również uwagę na fakt, iż sternik MON uzyska „narzędzie nacisku na istotne z punktu widzenia strategicznego spółki w kraju”, a decyzje związane z funkcjonowaniem firm będą musiały być konsultowane z odpowiednim ministrem.

Autor: GoWork.pl

Oceń artykuł
0/5 (0)